Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 14 marca 2024

My, dzieci Doktora Fludra

MY, DZIECI DOKTORA FLUDRA❤👫 Dziś nie będę płakać. Będę ryczeć. Pewnie nie tylko ja. Co najmniej połowa Gniezna, a nawet powiatu. Dziś nasze miasto utraciło Tego, bez którego wielu z nas już by nie było. Kogoś, kto BYŁ ZAWSZE, kiedy był potrzebny. Nasz ukochany doktor i cudowny człowiek. Niezastąpiony.❤🩺 Lata 80-te, szara rzeczywistość, przepełnione, często brudne szpitale, raczej obojętny stosunek służby zdrowia do pacjenta. Nagle na rejonie pojawia się On. Nie wiadomo skąd i dlaczego akurat tutaj. Pewnego dnia, w ramach wizyty domowej trafia do naszego mieszkania. Moja nowonarodzona siostra jest chora. W domu panika, bo mama obawia się, że utraci kolejne dziecko. Młodszej siostry nie udało się uratować i straciliśmy ją jako niemowlę. No i teraz On, ten nowy pan Doktor twierdzi, że wszystko będzie dobrze. Głos ma łagodny i wydaje się, że zna nasze obawy i widzi, że cierpimy. –„Proszę się nie martwić” -mówi patrząc na każdą z nas i ściskając rękę. – „Wyzdrowieje”. I tyle. Tylko albo aż. Na drugi dzień telefon. W słuchawce Jego głos. Pyta, jak czuje się dziecko. Lekarz osobiście dzwoni do nas? To takie NIESPOTYKANE. Jesteśmy osłupiałe. Ktoś ma nad tym wszystkim kontrolę. Możemy czuć się zaopiekowane i spokojne. Kilka lat później głupie czarne lakierki obcierają mi stopę i tworzy się modzel. W szpitalu On. Operuje osobiście. Wiem, że lepiej trafić nie mogłam. Znowu mija trochę czasu. Wracam z kolonii z podejrzeniem zapalenia płuc. No bo kto w zimie wychodzi na balkon w podkoszulce? Tym razem antybiotyk. Ale trafiony. Wychodzę z tego bez śladu. Kolejne lata bez wizyt, ale wiem, że Doktor zaczął przyjmować w domu. Dochodzą słuchy, jakoby pacjenci siedzieli u Niego nawet do drugiej w nocy. Przytulną poczekalnię w kamieniu zna wielu z nas. Panuje w niej specyficzny klimat i nawet, jeśli czeka się długo, czuje się tam świeżość i Dobro. Wokół mnóstwo zieleni, a doktor często otwiera okna. Lubi przebywać blisko natury. To taka oaza w środku miasta. Rodzi się mój syn. Po kilku tygodniach dziwna wysypka. Bezbłędnie rozpoznana skaza białkowa pomaga w naszym cierpieniu. A przy okazji mamy badanie kompleksowe. Doktor radzi, jak opiekować się dzieckiem, zaleca karmienie piersią i daje wytyczne , na co zwrócić uwagę w pielęgnacji chłopca. I tych spotkań można by wymieniać jeszcze wiele. Doktor jest, gdy rodzą się dzieci mojej siostry, tej, którą leczył, gdy ona była dzieckiem. Jest, gdy mój syn kończy przedszkole i szkołę. Kiedy zaleca mu picie większej ilości wody, synowi nie trzeba o tym przypominać. Pamięta o tym nawet dziś. Taką historię ma każdy, kto choć raz zetknął się z Doktorem Marianem Fludrem. Mądry jak dr. House, pokorny i wrażliwy, jakby z zupełnie innego świata. Składam najszczersze kondolencje Rodzinie, ale i nam, pacjentom Doktora. Bo my wszyscy jesteśmy Jego dziećmi. Mam nadzieję, że nadal jest blisko, bo przecież Anioły są zawsze obecne wśród nas.❤️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

PEACE & LOVE ❤- felieton (przed)świąteczny🐇

PEACE & LOVE ❤- felieton (przed)świąteczny🐇 Mycie okien może poczekać – przeczytałam dziś post na facebooku. Lepiej ogarnij siebie – pa...