Zdj. Taste & Travel |
Zobaczyłam w Internecie zdjęcie opery w Sydney. Obok
było inne. Białe talerze stojące na suszarce do naczyń ktoś przyrównał do tego słynnego budynku. Przypomniało
to mi o moim wielkim marzeniu…💜💜💜
Opera w Sydney. Ta słynna budowla, która wygląda jak żagle jachtów
dokujących w pobliskich portach. A może jak muszle małży o ostrych brzegach? Bryła
opery zaprojektowana przez Duńczyka Jørna
Utzona przyjęła kształty, których architektura wcześniej
nie znała.
.
Nie do opisania.
Do zobaczenia.👀
Moje wielkie marzenie.
Chyba zaczynam tęsknić.💗
Do dawnego świata. Ale jeszcze trudno mi samej przed
sobą się do tego przyznać. Bo – tak naprawdę – nie wiem, czy jestem gotowa na
ten powrót?
Oprócz tego, że mam świadomość krążącego wirusa, nie
mogę narzekać. Mniej pracy, więcej czasu, pasji, odpoczynku.
Dawno nie byłam tak szczęśliwa, ale….
No właśnie.
Kiedy zobaczyłam zdjęcie opery, nagle zapragnęłam móc znaleźć się tam.
Właśnie teraz. Natychmiast.💜💜💜
Jest powiedzenie: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga,
powiedz mu o swoich planach”.
Wyszłam dziś na spacer z Nim porozmawiać. I
powiedziałam o swoim marzeniu. A Bóg na to kula się ze śmiechu. 😂 A ja -po krótkiej chwili przemyślenia – wraz z nim.
- Dziecko. Czy ty nie widzisz co dzisiaj dla ciebie
przygotowałem?
Rozejrzałam się uważniej.👀
Żółte jak słońce w pustynnej Afryce pola rzepaku. Słodkawy aromat tej oleistej rośliny dający
ukojenie zmysłom.
Nad nim trzepot skrzydeł nieznanego ptaka. Miękki, ale
dość wyrazisty, aby przenieść mnie na chwilę na pokaz sokolników w Parku Natury
Palmitos na Wyspach Kanaryjskich.
Idę dalej. Mijam rozległe pastwisko, przypominające
pola golfowe w Szkocji.
Pod stopami piasek. Suchy jak Wielki Step w Mongolii.
Rozlega się cykanie świerszczy. Odgłos wydawany przez te owady przypomina
cykady w Meksyku. Uspokajam się tym
dźwiękiem. Jest tak cicho. Prawie tak,
jak w dżungli amazońskiej. Chociaż ciszy tamtejszej dziczy nie da się porównać
z niczym. Ponoć.
Tam też chciałabym pojechać.💜💜💜
-Jeszcze ci mało? -pyta Bóg. Zsyła zefirek i obsypuje
mnie płatkami kwitnącej na biało jabłonki. Wyglądają jak śnieg w Grenlandii.
Tylko są bardziej aksamitne, kiedy je dotykam. I cieplejsze. Bo w Grenlandii
jest zimno. I jest mało ludzi. Tak mało, jak teraz tutaj.
Idę dalej. Sama.
I myślę sobie, że szczęście jest kwestią wyobraźni. I
mojego wyboru.😐😏😊
Mogę narzekać, że świat się zatrzymał. A wraz z nim
zmniejszył się dostęp do wielu czynności i dóbr, bez których -wydawało się –
nie możesz się obejść.
Ale mogę też…
Wow!!!🙆🙏🙏
Mogę zachwycić się pięknem tego, co dzisiaj mi dane.
💗💗💗
Na moim Zielonym Wzgórzu powiało jak nad Pacyfikiem. Taką
bryzę muszą odczuwać mieszkańcy Santa Barbara w Kalifornii i innych nadoceanicznych
miast.
Przygasły fiolet rodzącej się na nowo lawendy przeniósł
mnie do Prowansji.
Ten poranek zabrał mnie na pięć kontynentów. Została
tylko…wymarzona Australia.
Wróciłam do domu.
Wysączyłam aromatyczne cappuccino. Włączyłam laptopa.
A tam połączenie …z Australią.
Przecież mój nauczyciel systemu Calligraphy jest z
Australii!!!
I właśnie będę ćwiczyć z nim i kilkuset innymi ludźmi
z całego świata. To prawie tak, jakbym tam była.
W Australii.
Czy można chcieć więcej?💜
Zdj. Taste&Travel |
Piękny, refleksyjny i zaskakujący tekst :)
OdpowiedzUsuńLubię czasem przeglądać zdjęcia pięknych miejsc i wyobrażać sobie, że naprawdę tam jestem :) To nie takie trudne!
Dziękuję! Cieszę się, że tekst się Tobie podoba. Mnie samą także zaskoczył...
OdpowiedzUsuń