Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 kwietnia 2020

Zmartwychwstajemy każdego dnia



Zmartwychwstajemy każdego dnia


Dziś Wielkanoc. Spośród setek (o ile nie tysięcy)  życzeń, kartek z jajkami, kurczakami, mrugającymi zachęcająco zajączkami i świątecznymi filmami, utkwiły w moim sercu tylko jedne słowa. Napisała je ateistka:
 „(…) nie wierzę, że Chrystus zmartwychwstał. Wierzę, że to ludzie mają zdolność do zmartwychwstania. Z choroby, z depresji, z bankructwa, z lęków, z nałogów i z różnych innych rzeczy,”
            I gdybym nie znała osobiście autorki tych słów, pomyślałabym sobie;
 -Ta, to ma tupet. W przeddzień najważniejszego dnia w roku, kiedy wszyscy wysyłają sobie kolorowe kartki z wylukrowanymi słowami, przeklinając przy tym ilość znajomych na facebooku, którym trzeba to rozesłać, ona ŚMIE zamieszczać coś takiego? Nie boi się? Wyrażania własnego zdania i – być może niewygodnych dla innych  -przekonań? Nie boi się krytyki? Bycia sobą?
Cieszę się, że do tej pory nie pojawiły się ( a przynajmniej ich nie widać) pod tym artykułem złośliwe komentarze albo pouczenia od zdewociałych miernot, iż przeżywamy właśnie najważniejsze święta w roku i tak pisać nie wypada?
Ale -być może – jesteśmy tak zajęci oglądaniem napływających kolorowych życzeń, że przesłoniły nam one całą wymowę tych Świąt?
Bo co, tak naprawdę dają nam rozsyłane życzenia?
Osłodę swego ego, że mamy tylu przyjaciół, iż kartki od nich zaśmiecają nam cały twardy dysk. W komputerze i umyśle.
Bo nie jest niczym złym kurczak wychodzący z pisanki. Ale jak go potraktować, jeśli jego nadawca śle Tobie piękne słowa, będąc w realu Twoim wrogiem? Albo już jutro będzie opluwał jadem nienawiści innych ludzi. Albo udawał, że Cię nie widzi.

Kiedy przeczytałam te słowa, od razu przyznałam, że muszę się zgodzić z częścią o naszym zmartwychwstaniu. Emilia (bo tak ma na imię autorka tych słów) ma rację.
Zmartwychwstajemy.
 Robimy to codziennie. Zmagając się ze sobą, światem, innymi.
Zmartwychwstajemy. Ale zanim to się stanie, musimy wziąć udział w drodze krzyżowej. Każdy w swojej własnej.
Niektórzy wchodzą w nią sporadycznie. Inni spędzają w tej drodze większość swojego życia.
Moje drogi krzyżowe poprzedzały zawsze następujące po nich zmartwychwstania. Małe lub większe zwycięstwa, po których budziłam się do życia. Silniejsza, akceptująca. Najpierw siebie.
Dopiero, gdy nauczyłam się kochać i rozumieć siebie, zaczęłam uczyć się kochać innych. I nadal się tego uczę.

Słowa Emilki uświadomiły mi, że wolę PRAWDĘ. Wolę prawdziwe życzenia od ateistki, niż tysiąc kartek od pseudokatolika.
Jak mawiał ksiądz Piotr Pawlukiewicz. Katolik BMW. Bierny, mierny, ale wierny.

Czy chcę być bierna?
 -Nie.
Czy chcę być mierna?
- Nigdy.
Jezus oddał za mnie swe życie na krzyżu. Moi przodkowie przelewali krew, abym teraz mogła żyć w wolnym kraju. A ja? Czy mam się ograniczyć do tego, że wysyłam kartki, piekę babkę czy maluję pisanki?. I to jest cała moja Wielkanoc? Całe moje Zmartwychwstanie? Do tego się sprowadza?
            Przecież możemy się obyć bez tego wszystkiego. Koszyk symbolicznie poświęci głowa rodziny. Jajko będzie pomalowane lub nie. A życzenia? Można wysłać je od tak. W wolnej chwili. Może sprawią wtedy obdarowanemu więcej radości, niż w natłoku tych świątecznych?

Zobacz, jakie życzenia potrafi przesłać osoba niewierząca. Ateistka:
I tego właśnie w święta wszystkim życzę – 
siły do własnego ludzkiego zmartwychwstania,
Niezależnie od tego, czy będzie małe czy duże. Czy wali wam się właśnie świat, czy jedynie odrobinę nim zatrzęsło.
Siły, wspólnoty, kreatywności, zdrowia, ambicji i wsparcia bliskich na nadchodzące Święta i na każdy dzień po nich”.
           
To były jedne z piękniejszych życzeń, jakie otrzymałam. Najbardziej prawdziwe.

Dziękuję Ci, Boże za ateistów, którzy uświadamiają katolikom, jak żyć. Wolę prawdziwego ateistę niż miernego katolika. Chociaż staram się kochać wszystkich. I nie zawsze mi to wychodzi. Nadal uczę się bycia sobą, chociaż to często tak wiele kosztuje.

Wracając do Świąt Zmartwychwstania, zacytuję słowa ks. Piotr Pawlukiewicza:
           
„Jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę, kiedy umrę” .

            Życzę Tobie, takiego umierania, aby wstrząsnęło Tobą, zanim naprawdę odejdziesz. Obyś mógł swoje życie przeżyć w PRAWDZIE. Z pasją. Cieszyć się każdą jego chwilą.
I zmartwychwstawania. 

Każdego dnia na nowo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

PEACE & LOVE ❤- felieton (przed)świąteczny🐇

PEACE & LOVE ❤- felieton (przed)świąteczny🐇 Mycie okien może poczekać – przeczytałam dziś post na facebooku. Lepiej ogarnij siebie – pa...