Dziś Wielkanoc. Spośród setek
(o ile nie tysięcy) życzeń, kartek z
jajkami, kurczakami, mrugającymi zachęcająco zajączkami i świątecznymi filmami,
utkwiły w moim sercu tylko jedne słowa. Napisała je ateistka:
„(…) nie wierzę, że Chrystus
zmartwychwstał. Wierzę, że to ludzie mają zdolność do zmartwychwstania. Z
choroby, z depresji, z bankructwa, z lęków, z nałogów i z różnych innych
rzeczy,”
I gdybym nie znała osobiście autorki tych słów,
pomyślałabym sobie;
-Ta, to ma tupet. W przeddzień najważniejszego
dnia w roku, kiedy wszyscy wysyłają sobie kolorowe kartki z wylukrowanymi
słowami, przeklinając przy tym ilość znajomych na facebooku, którym trzeba to
rozesłać, ona ŚMIE zamieszczać coś takiego? Nie boi się? Wyrażania własnego
zdania i – być może niewygodnych dla innych
-przekonań? Nie boi się krytyki? Bycia sobą?
Cieszę się, że do tej pory
nie pojawiły się ( a przynajmniej ich nie widać) pod tym artykułem złośliwe
komentarze albo pouczenia od zdewociałych miernot, iż przeżywamy właśnie
najważniejsze święta w roku i tak pisać nie wypada?
Ale -być może – jesteśmy tak
zajęci oglądaniem napływających kolorowych życzeń, że przesłoniły nam one całą
wymowę tych Świąt?
Bo co, tak naprawdę dają nam rozsyłane
życzenia?
Osłodę swego ego, że mamy
tylu przyjaciół, iż kartki od nich zaśmiecają nam cały twardy dysk. W
komputerze i umyśle.
Bo nie jest niczym złym
kurczak wychodzący z pisanki. Ale jak go potraktować, jeśli jego nadawca śle
Tobie piękne słowa, będąc w realu Twoim wrogiem? Albo już jutro będzie opluwał
jadem nienawiści innych ludzi. Albo udawał, że Cię nie widzi.
Kiedy przeczytałam te słowa, od razu przyznałam, że muszę się
zgodzić z częścią o naszym zmartwychwstaniu. Emilia (bo tak ma na imię autorka
tych słów) ma rację.
Zmartwychwstajemy.
Robimy to codziennie.
Zmagając się ze sobą, światem, innymi.
Zmartwychwstajemy. Ale zanim to się stanie, musimy wziąć udział
w drodze krzyżowej. Każdy w swojej własnej.
Niektórzy wchodzą w nią sporadycznie. Inni spędzają w tej drodze
większość swojego życia.
Moje drogi krzyżowe poprzedzały zawsze następujące po nich
zmartwychwstania. Małe lub większe zwycięstwa, po których budziłam się do
życia. Silniejsza, akceptująca. Najpierw siebie.
Dopiero, gdy nauczyłam się kochać i rozumieć siebie, zaczęłam
uczyć się kochać innych. I nadal się tego uczę.
Słowa Emilki uświadomiły mi, że wolę PRAWDĘ. Wolę prawdziwe
życzenia od ateistki, niż tysiąc kartek od pseudokatolika.
Jak mawiał ksiądz Piotr Pawlukiewicz. Katolik BMW. Bierny,
mierny, ale wierny.
Czy chcę być bierna?
-Nie.
Czy chcę być mierna?
- Nigdy.
Jezus oddał za mnie swe życie na krzyżu. Moi przodkowie
przelewali krew, abym teraz mogła żyć w wolnym kraju. A ja? Czy mam się
ograniczyć do tego, że wysyłam kartki, piekę babkę czy maluję pisanki?. I to
jest cała moja Wielkanoc? Całe moje Zmartwychwstanie? Do tego się sprowadza?
Przecież możemy
się obyć bez tego wszystkiego. Koszyk symbolicznie poświęci głowa rodziny. Jajko
będzie pomalowane lub nie. A życzenia? Można wysłać je od tak. W wolnej chwili.
Może sprawią wtedy obdarowanemu więcej radości, niż w natłoku tych świątecznych?
Zobacz, jakie życzenia
potrafi przesłać osoba niewierząca. Ateistka:
„ I tego właśnie w święta wszystkim życzę –
siły do własnego ludzkiego
zmartwychwstania,
Niezależnie od tego, czy
będzie małe czy duże. Czy wali wam się właśnie świat, czy jedynie odrobinę nim
zatrzęsło.
Siły, wspólnoty,
kreatywności, zdrowia, ambicji i wsparcia bliskich na nadchodzące Święta i na
każdy dzień po nich”.
To
były jedne z piękniejszych życzeń, jakie otrzymałam. Najbardziej prawdziwe.
Dziękuję
Ci, Boże za ateistów, którzy uświadamiają katolikom, jak żyć. Wolę prawdziwego
ateistę niż miernego katolika. Chociaż staram się kochać wszystkich. I nie
zawsze mi to wychodzi. Nadal uczę się bycia sobą, chociaż to często tak wiele
kosztuje.
Wracając
do Świąt Zmartwychwstania, zacytuję słowa ks. Piotr Pawlukiewicza:
„Jeśli umrę, zanim umrę, to
nie umrę, kiedy umrę” .
Życzę Tobie, takiego umierania, aby wstrząsnęło Tobą,
zanim naprawdę odejdziesz. Obyś mógł swoje życie przeżyć w PRAWDZIE. Z pasją.
Cieszyć się każdą jego chwilą.
I
zmartwychwstawania.
Każdego dnia na nowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz