Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 kwietnia 2020

Epidemia miłości


25 marca                     

„I ludzie zostali w domu.
Czytali książki, słuchali, odpoczywali, ćwiczyli, tworzyli sztukę, grali w gry, uczyli się nowych sposobów bycia i byli w ciszy.
I słuchali głębiej.
Niektórzy medytowali, inni modlili się, inni tańczyli.
Niektórzy spotkali się z cieniem.

I ludzie zaczęli myśleć inaczej.
I zaczęli się uzdrawiać.
A pod nieobecność ludzi żyjących w nieświadomy, bezmyślny i bezduszny sposób ziemia zaczęła się leczyć.
A kiedy niebezpieczeństwo minęło i ludzie spotkali się znowu, dokonali nowych wyborów, wymarzyli sobie nowe obrazy i stworzyli nowe sposoby życia i uleczyli w pełni ziemię tak, jak uleczyli siebie” .
Kitty O’Meara

To już drugi tydzień, który spędzam w domu. Jak wielu z nas. Z wyjątkiem spotkania się z cieniem, wszystkie zdania z tego dzieła dotyczą tez mnie. Z cieniem spotkałam się już wcześniej. I to mnie uzdrowiło. Chociaż nie od razu…
Ten tydzień chcę zacząć optymistycznie. Bo wirus jeszcze nie sforsował mojego miasteczka. I nadal mogę oddychać bez respiratora. Ja i wszyscy mieszkańcy.
Nie znaczy to, że nie powinniśmy troszczyć się o to, co dzieje się u mieszkańców innych miast. Wręcz przeciwnie. Najpierw jednak musimy pomóc sobie, aby być wzmocnieniem dla innych.
               Pewne miasteczko we włoskiej Lombardii wygrało walkę z zarazą. Kiedy koronowirus zaatakował tam pierwszych mieszkańców, burmistrz nakazał zrobienie wszystkim testów. Okazało się, że zarażonych jest kilkanaście procent mieszkańców. Burmistrz odizolował zdrowe osoby od chorych. Nikt nie mógł też wjeżdżać i wyjeżdżać z miasteczka bez koniecznej potrzeby.
Po dwóch tygodniach zaraza ustąpiła. Póki co, w tym miasteczku nie ma kolejnych zakażeń.
Może warto wytrzymać jeszcze kilka tygodni? Nawet, jeśli kończą się już pomysły na obiad, twoje włosy od kilku tygodni proszą o fryzjera, a dzieci znowu domagają się uwagi. Może warto ten czas potraktować jako łaskę, a nie karę.
Ten czas izolacji nie musi być czasem straconym. Historia pokazuje, że człowiek w zetknięciu z trudnościami staje się tym, kim naprawdę jest. Kim być powinien. Wychodzą na jaw pokłady dobra, szlachetności i hartu ducha.
To co obserwuję wokół napawa nadzieją. Epidemia koronowirusa wyzwoliła epidemię dobra i miłości. Przejawy tego widać w pomocy i ludzkiej solidarności. Żywność dostarczana dla lekarzy i pielęgniarek, pomoc w zakupach ludziom starszym czy maseczki ochronne, które potrafi stworzyć więzień. Jak bardzo szlachetnieją serca, skoro jesteśmy zdolni do takich poświęceń. Ilu z nas spotka się ze swoim cieniem, aby wyjść z tego zwycięsko.
Zacytuję słowa papieża Franciszka:  „ Na pandemię koronowirusa, odpowiedzmy pandemią modlitwy”. I nawet, jeśli uznasz mnie za nadgorliwą, to dołączę do tej pandemii, którą wywołał Franciszek. Bo  dziś w południe głośno zabiją dzwony. 
Kiedy to usłyszysz, pomyśl o tym, czego pragniesz. Pragnienie milionów serc stanie się jednym wielkim wołaniem dusz. 
I pójdzie fala. 
Fala miłości.
I zniszczy epidemię strachu. 
Epidemia MIŁOŚCI.

czwartek, 23 kwietnia 2020

Manifest wolności



Manifest wolności NIE ZMIENIĘ ŚWIATA


„Nie zmienię świata, nie zmienię.
Nie mam żadnych złudzeń.
To nie uda się nikomu.
Choć rewolucje są dla ludzi.

Nie zacznę nowej wojny.
I nie zakończę starych.
To wszystko jest utopią.
I śmieszne są zamiary.

Ale mogę zmienić się sam
I mogę zmienić Ciebie.
Możemy zmienić nasz dom.
By było nam jak w niebie.”
                 
Sztywny Pal Azji


Żyjemy w wolnym świecie. Tak, by się do tej pory wydawało.

Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Jednak współczesna sytuacja nasunęła mi pewne skojarzenie.

Przytoczona wyżej piosenka - kultowego dla mnie - „Sztywnego Palu Azji” została oficjalnie wydana na płycie w 1989 roku.
Myślę jednak, że – gdybym porozmawiała z jej twórcą – odpowiedziałby mi, że napisał ją znacznie wcześniej…
            Dlaczego tak myślę? Otóż cała dyskografia zespołu - w bardziej lub mniej widoczny sposób – mówi o WOLNOŚCI. Była reakcją na ówczesną sytuację, kiedy ludziom tą wolność zwyczajnie zabrano.

Piosenki, takie jak, m.in.:  „ Wieża radości, wieża samotności” czy „Smutna środa” zadebiutowały na festiwalu w Jarocinie już w 1986 roku. Nie pamiętam, jak w ogóle udało się zespołowi zaśpiewać te piosenki w Jarocinie. Podziwiam odwagę ówczesnych muzyków.

Podziwiam odwagę i … „wolność kocham i rozumiem”.

Byłam już na świecie, ale zbyt młoda, by pojawić się w Jarocinie w tym roku. Pojechałam tam znacznie później.
Wróciłam lekko odchudzona, z zielonymi włosami i ogromną radością w sercu. Poczułam… WOLNOŚĆ.
            Na świecie (oficjalnie) kończył się już komunizm, Lata osiemdziesiąte (z których niewiele pamiętam)Jkojarzą mi się z kartkami na żywność i …muzyką. Szczególnie polskim rockiem. Perfekt , Lombard, Tilt, „Chłopcy z Placu Broni”.
           
Kultowa „Autobiografia” czy „Przeżyj to sam” czy  to swoiste manifesty wolności.

Twórcy pisali, bo nie mieli już nic do stracenia.

 Im bardziej bolało, tym lepsze teksty powstawały.

A bolało, gdyż - niby wszystko było cacy – bo przecież każdy miał pracę i ogólnie „wkoło było wesoło”, ale, tak naprawdę, człowiek nie mógł czuć się wolny. Roiło się od szpiegów, kapusiów i lizusów. Za paczkę kawy czy przydział kartek żywnościowych, człowiek donosił na sąsiada, przyjaciela czy księdza.
„Godzina  dwudziesta na naszych przedmieściach” zwiastowała, że masz przebywać w domu.

Zostań w domu.

Czy to coś Tobie przypomina?


 Niezadowolenie społeczne zawsze poprzedza fala braku poczucia bezpieczeństwa i bezradności.

Kiedy lęk osiągnie już swoje apogeum, tłum wybucha. I dąży do rewolucji.

Świadomie lub nie.

I postanawia:  „Milczenia dość”.

            I my wszyscy zostaliśmy oszukani. Ktoś wyprowadził w pole rządy, wspólnoty, koncerny i zwykłych ludzi. Takich jak ja czy Ty.

            Powoli wychodzą na jaw przyczyny tej sytuacji. I trudno nawet obwiniać rząd, sąsiada czy pracodawcę. Oni także są ofiarami.

Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

            Pandemiczni trolle mają dostęp do wszystkich Twoich informacji. Wszystkich danych.

Ale nie udało im się – póki co -wniknąć do Twojego serca. I  - mam nadzieję – rozumu.

Nadal możesz pielęgnować swoją wolność.

Więc: Zostań w domu. I SŁUCHAJ POLSKIEGO ROCKA.

Wiedz, że:       „Wolności nie można tylko posiadać,
                        Nie można jej zużywać.
                        Trzeba ją stale zdobywać
                        I tworzyć przez prawdę.”
                                              
Jan Paweł II

I tego Tobie życzę. Abyś zachował wolność w swoim sercu. Na zawsze.

Zmartwychwstajemy każdego dnia



Zmartwychwstajemy każdego dnia


Dziś Wielkanoc. Spośród setek (o ile nie tysięcy)  życzeń, kartek z jajkami, kurczakami, mrugającymi zachęcająco zajączkami i świątecznymi filmami, utkwiły w moim sercu tylko jedne słowa. Napisała je ateistka:
 „(…) nie wierzę, że Chrystus zmartwychwstał. Wierzę, że to ludzie mają zdolność do zmartwychwstania. Z choroby, z depresji, z bankructwa, z lęków, z nałogów i z różnych innych rzeczy,”
            I gdybym nie znała osobiście autorki tych słów, pomyślałabym sobie;
 -Ta, to ma tupet. W przeddzień najważniejszego dnia w roku, kiedy wszyscy wysyłają sobie kolorowe kartki z wylukrowanymi słowami, przeklinając przy tym ilość znajomych na facebooku, którym trzeba to rozesłać, ona ŚMIE zamieszczać coś takiego? Nie boi się? Wyrażania własnego zdania i – być może niewygodnych dla innych  -przekonań? Nie boi się krytyki? Bycia sobą?
Cieszę się, że do tej pory nie pojawiły się ( a przynajmniej ich nie widać) pod tym artykułem złośliwe komentarze albo pouczenia od zdewociałych miernot, iż przeżywamy właśnie najważniejsze święta w roku i tak pisać nie wypada?
Ale -być może – jesteśmy tak zajęci oglądaniem napływających kolorowych życzeń, że przesłoniły nam one całą wymowę tych Świąt?
Bo co, tak naprawdę dają nam rozsyłane życzenia?
Osłodę swego ego, że mamy tylu przyjaciół, iż kartki od nich zaśmiecają nam cały twardy dysk. W komputerze i umyśle.
Bo nie jest niczym złym kurczak wychodzący z pisanki. Ale jak go potraktować, jeśli jego nadawca śle Tobie piękne słowa, będąc w realu Twoim wrogiem? Albo już jutro będzie opluwał jadem nienawiści innych ludzi. Albo udawał, że Cię nie widzi.

Kiedy przeczytałam te słowa, od razu przyznałam, że muszę się zgodzić z częścią o naszym zmartwychwstaniu. Emilia (bo tak ma na imię autorka tych słów) ma rację.
Zmartwychwstajemy.
 Robimy to codziennie. Zmagając się ze sobą, światem, innymi.
Zmartwychwstajemy. Ale zanim to się stanie, musimy wziąć udział w drodze krzyżowej. Każdy w swojej własnej.
Niektórzy wchodzą w nią sporadycznie. Inni spędzają w tej drodze większość swojego życia.
Moje drogi krzyżowe poprzedzały zawsze następujące po nich zmartwychwstania. Małe lub większe zwycięstwa, po których budziłam się do życia. Silniejsza, akceptująca. Najpierw siebie.
Dopiero, gdy nauczyłam się kochać i rozumieć siebie, zaczęłam uczyć się kochać innych. I nadal się tego uczę.

Słowa Emilki uświadomiły mi, że wolę PRAWDĘ. Wolę prawdziwe życzenia od ateistki, niż tysiąc kartek od pseudokatolika.
Jak mawiał ksiądz Piotr Pawlukiewicz. Katolik BMW. Bierny, mierny, ale wierny.

Czy chcę być bierna?
 -Nie.
Czy chcę być mierna?
- Nigdy.
Jezus oddał za mnie swe życie na krzyżu. Moi przodkowie przelewali krew, abym teraz mogła żyć w wolnym kraju. A ja? Czy mam się ograniczyć do tego, że wysyłam kartki, piekę babkę czy maluję pisanki?. I to jest cała moja Wielkanoc? Całe moje Zmartwychwstanie? Do tego się sprowadza?
            Przecież możemy się obyć bez tego wszystkiego. Koszyk symbolicznie poświęci głowa rodziny. Jajko będzie pomalowane lub nie. A życzenia? Można wysłać je od tak. W wolnej chwili. Może sprawią wtedy obdarowanemu więcej radości, niż w natłoku tych świątecznych?

Zobacz, jakie życzenia potrafi przesłać osoba niewierząca. Ateistka:
I tego właśnie w święta wszystkim życzę – 
siły do własnego ludzkiego zmartwychwstania,
Niezależnie od tego, czy będzie małe czy duże. Czy wali wam się właśnie świat, czy jedynie odrobinę nim zatrzęsło.
Siły, wspólnoty, kreatywności, zdrowia, ambicji i wsparcia bliskich na nadchodzące Święta i na każdy dzień po nich”.
           
To były jedne z piękniejszych życzeń, jakie otrzymałam. Najbardziej prawdziwe.

Dziękuję Ci, Boże za ateistów, którzy uświadamiają katolikom, jak żyć. Wolę prawdziwego ateistę niż miernego katolika. Chociaż staram się kochać wszystkich. I nie zawsze mi to wychodzi. Nadal uczę się bycia sobą, chociaż to często tak wiele kosztuje.

Wracając do Świąt Zmartwychwstania, zacytuję słowa ks. Piotr Pawlukiewicza:
           
„Jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę, kiedy umrę” .

            Życzę Tobie, takiego umierania, aby wstrząsnęło Tobą, zanim naprawdę odejdziesz. Obyś mógł swoje życie przeżyć w PRAWDZIE. Z pasją. Cieszyć się każdą jego chwilą.
I zmartwychwstawania. 

Każdego dnia na nowo.


Wirus ignorancji






To nie wirus nas zabija. To nasza głupota i ignorancja.

Ziemia przetrwa. Ona sobie poradzi. Oczyści się z plastikowych naczyń, smogu i ludzi, których ciała i umysły zatrute są chemicznym jadem.
Jeśli nie zmienisz swojego myślenia i postaw, nie pomoże nawet najlepsza szczepionka. Bo na głupotę szczepionki nie ma.

Afirmujesz życie? To dobrze. Ja też. Afirmuję je każdego dnia, słuchając śpiewu ptaków, oglądając wschód słońca, delektując się szumem morza czy rwącego strumyka. Teraz robię to częściej zza szyby.
 Jak zapewne większość z nas. I coraz częściej myślę, skąd wziął się ten wirus? I po co ta sytuacja.

Przeglądam strony w Internecie i informacje, które ludzie sobie wysyłają. I mój rudy włos mi się na głowie jeży. Dziesiątki tysięcy newsów, od których chcę uciec. Jak najszybciej.

Teorie spiskowe. Krzykliwe karykatury, stworzone z – być może nawet niezłych kiedyś – zdjęć. Dwuzdaniowe „mądrości” przykuwające uwagę krwistoczerwonymi napisami. Kłótnie polityków (niektórych), którzy zamiast skupić się na pomocy, myślą tylko, jak zdobyć władzę.
 Ale przecież, kiedy wszyscy zginiemy, nie będą mieli dla kogo rządzić. I po co komu wtedy władza?

Kolejne newsy dotyczą prezentacji swoich, najczęściej starych zdjęć. To dobrze, że zrobiłeś/zrobiłaś wreszcie porządki w swoim albumie. Ale czy cały świat musi o tym wiedzieć?

Dlaczego spędzasz swój – być może – ostatni czas marnując go na takie głupoty.

Skup się lepiej na tym, co zrobisz, jak przeżyjesz. Jeśli przeżyjesz…

Poziom tych newsów przypomina poziom świadomości ludzkości. Dziwisz się, dlaczego Ziemia nie wytrzymuje? Ja nie.


Wyrywanie drzew, zatruwanie mórz i oceanów, produkowanie nadmiernej ilości przedmiotów, to wierzchołek góry lodowej.

Człowiek zaczął myśleć, że jest panem świata. I Ziemi. I to nie tylko w przenośni.

Bo kto o zdrowych zmysłach wysusza rzekę i przenosi jej koryto w inne miejsce, aby postawić sobie dom, pałac, rezydencję czy hotel? To tak ,jakby wyrwać zęba, wstawić go z powrotem i żyć z tym dalej. Czy będzie tak samo? Nigdy.

Po erze kamienia, brązu i żelaza nastała era… plastiku.

Masowa produkcja stworzyła masową konsumpcję. Nabywanie coraz to nowych dóbr spowodowało coraz większą wygodę. I bezmyślność.

- Po co jeździć do pracy autobusem czy pociągiem? Przejadę się samochodem. Będę 5 minut szybciej. No i większy komfort. To nic, że wypalam paliwo i -tym samym – zatruwam powietrze. Nie ja jeden/jedna.

-Przydałby się też telewizor. Ten model jest już przestarzały. Może – przy okazji  - dokupię – jeszcze ze dwa. Po jednym do każdego pokoju. Zrobię sobie multiroom. Super.

- Idę na siłownię. Trzeba kupić wodę. W barze stoją zawsze butelki. Plastikowe. Wygoda. Wypiję w czasie treningu. A potem zgniotę (to tak fajnie trzeszczy). I Wyrzucę. I wszystko gra. Czy aby na pewno?

Czy wiesz, że smog zabija więcej ludzi niż wirus? Powoduje zapalenia układu oddechowego i astmę. Zatruty smogiem tracisz odporność.
Kolejny telewizor, rower, komórka czy inny gadżet też się Tobie wkrótce znudzi. Może używać go jak najdłużej? Przecież, gdy go wyrzucisz, będzie musiał gdzieś trafić. I zacznie się rozkładać. Dwa miliony lat.

Na stacji wycisnąłeś/wycisnęłaś sobie sok. Zdrowy. Z pomarańczy. Zrobiłeś/zrobiłaś cos dla siebie. Super. Wyrzucasz butelkę do pojemnika. Na zewnątrz wieje wiatr. Butelka zmienia bieg i…toczy się, nie wiadomo gdzie.
 Zaraz o tym zapominasz. A jeśli trafi do jeziora? Morza? Oceanu?


Czy wiesz, że śmieci wrzucane przez ludzi do oceanu zabijają gatunki zwierząt, o których nawet nie masz pojęcia, że istnieją? Każde ciało obce wrzucone do organizmu  musi być przez niego usunięte.
A Ty dziwisz się, że Ziemia nas nie chce. Ona ma nas dosyć. Najwyraźniej  I tak długo wytrzymała.

Kiedy wrócisz do normalnego życia, podziękuj za taką możliwość.

Może do pracy przejdź się pieszo lub rowerem?

 Może niekoniecznie zawsze w innym ciuchu. I z nowym gadżetem. Twoja wartość NIE ZALEŻY od tego. Ale od tego, jak postępujesz.

 I pomyśl, dlaczego musisz się zmienić. Dlaczego warto się zmienić?

Nawet, jeśli powstanie szczepionka na wirusa i go unieszkodliwi. Zniszczy go tylko na chwilę.

Jeśli nie zmienisz swojego postępowania i sposobu myślenia Ziemia naprawdę może się rozgniewać.
 I wtedy już nie będzie żartów. Bo na głupotę szczepionki nie ma.


poniedziałek, 20 kwietnia 2020

7 lekcji na trudny czas, czyli jak przetrwać koronaferie




7 lekcji na trudny czas, czyli jak przetrwać koronaferie
Wielu z nas pozostaje w domu. Przyzwyczajeni do wielozadaniowej aktywności możemy czuć się odizolowani i niepotrzebni. Czy aby na pewno? Oto kilka rad, jak sprawić, by dany nam czas, nas wzmacniał:
1.           Bądź wdzięczny
Jeśli obudziłeś/ obudziłaś się dziś zdrowy, doceń to. Obejrz wschód słońca. Rozkoszuj się nim. Czyż nie jest to przywilej? Obserwowanie przyrody sprawi, że dostrzeżesz, iż niektóre elementy świata są niezmienne. A to daje poczucie bezpieczeństwa. Jeśli go przespałeś – poczekaj na zachód.:) Gwarantuję, że będzie dziś wyjątkowo piękny.
2.           Pogłębiaj swoje pasje
Jeśli jest coś, co uwielbiasz robić, a nie miałeś/miałaś na to czasu, zacznij to robić. Może to malowanie, składanie modeli samolotów, czy sadzenie roślin. Masz teraz więcej czasu i możesz dokonać niezwykłych dzieł! Ten artykuł także powstał z pasji pisania i jego powstawaniu towarzyszyły uczucia ekscytacji i radości. A one wzmacniają system immunologicznyJ.
3.           Nadrób zaległości
Ile razy narzekałeś/narzekałaś, że nie masz na nic czasu. Właśnie dostałeś/dostałaś go w prezencieJUporządkuj mieszkanie, posprzątaj szopkę na narzędzia, zrób sobie aromatyczną kąpiel albo ugotuj coś pysznego. Zrobienie czegoś, na co dawno nie starczało Tobie czasu da poczucie, że życie może być przyjemne, nawet, jeśli chwilowo nie pracujeszJ
4.           Dotleniaj się
Masz duży wpływ na to, czy uda Ci się wzmocnić odporność. Jedz kiszonki, sporo pij, szczególnie ciepłych napojów, unikaj na razie lodów. Najważniejszy jest jednak ruch na świeżym powietrzu. Jeśli boisz się wychodzisz, w obawie przed skupiskami ludzkimi, poćwicz przy otwartym oknie. Badania donoszą, że emisja dwutlenku węgla na świecie spadła o ponad połowę w stosunku do czasu sprzed epidemii. A to oznacza, że powietrze jest teraz wyjątkowo czyste! Rób codziennie wiele głębokich, dotleniających wdechów. Spróbuj także delikatnych ruchów tanecznych. Nawet, jeśli nie znasz kroków, ciało poprowadzi Cię samo. Celebruj KAŻDY oddech. Pomyśl, jakie masz szczęście. Możesz nadal oddychać bez respiratora.
5.           Zadbaj o duszę
Jesteś nie tylko tym co jesz, ale czym karmisz swoją duszę. Spraw, aby to była pożywna strawa. Sięgnij na półkę z książkami. Jeśli jest taka, którą kochałeś/kochałaś w dzieciństwie, otwórz ją. Przeczytaj kilka akapitów. Może uda się Tobie wrócić pamięcią do świata, który kiedyś wydawał się Tobie bezpieczny i szczęśliwy. W Internecie nie wyszukuj sensacyjnych doniesień, ale skup się na wartościowych treściach. I tylko takie wysyłaj znajomym. Nikt z nas nie potrzebuje teraz thrillerów ani nadmiaru newsów. Mamy je w życiu. Posłuchaj łagodnej muzyki, oglądaj piękne obrazy. Jeśli jesteś wierzący, sięgnij do Biblii lub pomódl się po swojemu. Potraktuj dany czas jako łaskę, a nie jako karę, bo nie wiesz, ile jeszcze go Tobie zostało.
6.           Doceń to, co masz
Nowa technologia dała nam możliwość funkcjonowania bez częstego wychodzenia z domu. Oszczędzasz mnóstwo czasu, który zajmowały Tobie dotąd dojazdy do pracy, dowożenie dzieci do szkoły i na lekcje dodatkowe, odwiedzanie kin, restauracji czy galerii handlowych. To może dać poczucie izolacji i samotności, szczególnie u osób ekstrawertycznych, które czerpią siłę z kontaktów z innymi ludźmi . Teraz jednak siłę i rozrywkę musisz czerpać z głębi Twojego wnętrza. Jeśli już ją znajdziesz, podziel się z innymi. Z pomocą może przyjść Internet.
Co daje Tobie siłę? Mnie wiara i tworzenie z nadzieją, że dla kogoś może być pomocne i wzmacniające. W swoje książce: „Jesteś cudem” Regina Brett podaje m.in. takie zdanie: „ Kiedy nie masz nic oprócz wiary, masz wszystko, czego potrzebujesz”. Przemyśl to zdanie. Czy ma dla Ciebie sens?
7.           Rozsyłaj nadzieję
Kontaktuj się z innymi. Ludzie na całym świecie potrzebują teraz wsparcia, wzmocnienia i poczucia sensu. Telefonuj do rodziny, pisz współpracownikom maile, a znajomym wysyłaj krótkie pozytywne newsy . Jeśli jesteś uczniem, uczestnicz w zajęciach on-line. Gdy masz możliwość pracy zdalnej – rób ją. Staraj się robić to za pośrednictwem nie tylko dźwięku, ale też obrazu. Pomyśl tylko: Czy zdarzyło się Tobie kiedykolwiek być w szkole i jednocześnie sączyć Yerbę w domowym zaciszu? A może pierwszy raz połączysz się ze współpracownikami ze swojej twierdzy? To może się okazać niezwykle ekscytujące – każdy ze swoją filiżanką parującej kawyJ. Tylko proszę, nie przyjmuj uczniów i interesantów w szlafroku. Każdemu z nas nadal należy się szacunekJ

niedziela, 19 kwietnia 2020

CZEŚĆ!!!


Cześć!


Mam na imię Aga i mieszkam na zielonym wzgórzu.

Piszę jego nazwę z małej litery, gdyż to nie jest to słynne Zielone Wzgórze, na którym mieszkała Ania Shirley z Avonlea J

Chociaż bardzo je przypomina 😀💓

Są jednak pewne podobieństwa miedzy mną a Anią, dlatego postanowiłam wybrać tą bohaterkę jako przewodniczkę mojego bloga.

Gdybym miała córkę, to – myślę, że – przypominałaby Anię.

Bo jestem jej dorosła wersją J

Ja także – tak jak Ania – mam długie rude włosy. Porcelanowa cerę i sylwetkę Twiggy.

Niektórzy twierdzą, że jestem zbyt szczupła, ale to ich problem…

I także chodzę często z głową w chmurachJ

Jeśli trzeba, stąpam twardo po ziemi. Sporo mnie to jednak kosztuje.



Ta historia jest o mnie i moich  zmaganiach. Z wirusem, życiem i ze samą sobą.

I o mojej rodzinie. I bliższych i dalszych przyjaciołach, znajomych i…nieznajomych.

Bo w ostatnim czasie Wszyscy staliśmy się jedną wielką Rodziną.


Możesz czytać tą historię od początku, jak książkę.

Możesz też czytać opowieść wybranego dnia. Każdy dzień to inne emocje i inna story Jednak stanowi całość.

Być może kiedyś wydam ją jako powieść.

Piszę bez planu i nie wiem, kiedy się skończy.

Czy - kiedy wirus wniknie do mojego miasta? Na zielone wzgórze?

A może, kiedy sama się zarażę?

Jeśli tak, to opiszę, czy udało mi się wyleczyćJ

            Jeśli nie…

No cóż…

Bo czy można zaplanować życie? 😊

PEACE & LOVE ❤- felieton (przed)świąteczny🐇

PEACE & LOVE ❤- felieton (przed)świąteczny🐇 Mycie okien może poczekać – przeczytałam dziś post na facebooku. Lepiej ogarnij siebie – pa...